-Ej... żyjesz?- spytałem cicho
-Chyba tak.... - odparła słabo
Uśmiechnąłem się
-To dobrze. Leż spokojnie, niedługo z tego wyjdziesz - uspokoiłem ją
Ona miała jednak inne plany. Podniosła się lekko i rozejrzała. W rogu jaskini, w której byliśmy krzątała się Ditzy przygotowując jakieś opatrunki
-Co tam się stało?- Beatrice zmarszczyła brwi
-Ach, no tak... jak mogłem zapomnieć. Widząc, że dzik cię zranił, ubiłem go. Kiedy ty już straciłas przytomność zabiłem dwa kolejne dziki, które na szczęście były już mniejsze. Niestety nie miałem szans z pozostałą trójką, więc przerzuciłem cię przez grzbiet i zacząłem uciekać. Jednak ze względu na dodatkowy ciężar ( bez urazy ), zmiażdżone żebra i rany nie mogłem uciec daleko, więc schowałem się w zaroślach. Spotkałem Ditzy, która pomogła donieść cię do jaskini. I w sumie więcej nic się nie wydarzyło - dokończyłem
Beatrice??
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zakazane jest reklamowanie się , jeśli administrator nie wyraził zgody . Prosimy o podpisywanie się nazwą psa/psów.