sobota, 3 stycznia 2015

Od Cartera C.D. Beatrice

Ten cały Nathaniel wydawał mi się bardzo dziwny.
- Wracajmy, dobra? - poprosiła Beatrice.
Przytaknąłem skinieniem głowy. Wzrok suczki był skierowany w innym kierunku, dopiero wtedy uświadomiłem sobie, że tego nie widziała.
- Dobra. - zgodziłem się. Ruszyliśmy z powrotem z tego ciemnego, ponurego miejsca. Był już późny wieczór. Słońce zaszło już dawno. Na niebie powoli pojawiały się gwiazdy.
- Chcesz już wracać? - spytałem cicho.
- Może... albo nie. Zostańmy jeszcze chwilę. - zaproponowała spokojnym głosem, czyli takim, jak zwykle.
- Okej. - mruknąłem. Gdyby psy potrafiły wzruszać ramionami, to z pewnością tak bym zrobił, ale niestety tak nie jest. Szkoda. Kiedyś próbowałem tak zrobić, ale po trzydziestu minutach mi się znudziło.
Wpatrywałem się w jeden z gwiazdozbiorów. Nie wiedziałem, jak się nazywał, ale przypominał mi drzewo z gałęziami powywijanymi we wszystkie strony. A drugi wyglądał jak sarna, którą dziś upolowałem, jeszcze zanim dołączyłem do Golden Tears.
Tą dziwną, lecz w miarę przyjemną ciszę przerwała Tris.



Tris? To samo :/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zakazane jest reklamowanie się , jeśli administrator nie wyraził zgody . Prosimy o podpisywanie się nazwą psa/psów.