Z krzaków wyłoniła się rudo-biała postać.To był...wilk....(Jeśli ktoś się uczepi,i chce mniej więcej wiedzieć jak wygląda:klik)Od razu go poznałam...Był to...Nathaniel...Mój stary,znajomy z walk...
-No,no,proszę....Nasza Beatrice wypiękniała... - uśmiechnął się szyderczo - Kim jest twój kolega?
-Psem - warknęłam
-Tris,kto to? - szepnął mi Carter do ucha.
-Nie chcesz widzieć - odszeptałam mu.
-Zobaczymy czy jesteś jeszcze w formie - powiedział sucho wilk i skoczył na mnie , po czym go odepchnęłam i zaczęłam warczeć zmierzając w jego kierunku.
-Dobrze wiesz że ze mną nie wygrasz...Nath... - warknęłam
Nie miał szans,na arenie chyba z 10 razy walczyłam z nim i wygrywałam.
-Jeszcze tu wrócę! - Podniósł się pies i zwiał.
Westchnęłam głęboko , odwróciłam się . Za mną stał Carter z powiększonymi źrenicami.
-Może lepiej wrócimy? - powiedziałam
-Dobrze....Ale...Kim on był?
-Gdy walczyłam na arenie...On,Nathaniel...Był moim stałym przeciwnikiem...Wracajmy,dobra?
Carter? U mnie nie dobrze z weną >.<
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zakazane jest reklamowanie się , jeśli administrator nie wyraził zgody . Prosimy o podpisywanie się nazwą psa/psów.